Granica między ekscytującym fetyszem a inwazyjną, a nawet obraźliwą postawą jest cienka i leży w pragnieniu zaangażowanych osób - jeśli jest to praktyka za obopólną zgodą. Tak jest w przypadku wysyłania "aktów", które, gdy nie są wymagane, przestają być potencjalnie uwodzicielską praktyką, a stają się niezwykle inwazyjnym gestem. Ale dlaczego ktoś miałby wysyłać zdjęcie własnego nagiego ciała, zwłaszcza w przypadku, gdy nie jest to wymagane?Eksperyment przeprowadzony z udziałem 1087 heteroseksualnych mężczyzn odpowiedział na to pytanie.

Sam tytuł badania - opublikowanego w czasopiśmie The Journal of Sex Research - Za pomocą obszernego kwestionariusza oceniono motywacje do wysyłania aktów - również z pytaniami dotyczącymi osobowości, narcyzmu i machismo - a także oczekiwania dotyczące odpowiedzi na wysłanie i na tym polega znalezione wyjaśnienie.

Zgodnie z wynikami ankiety, 48% mężczyzn, którzy brali udział w badaniu, wysłało niechciane akty, a 43,6% z tych, którzy je wysłali, spodziewało się otrzymać akt z powrotem. Drugą najczęściej przedstawianą motywacją było rozumienie wysyłania jako sposobu na "flirt". 82% spodziewało się, że kobiety, które otrzymały niechciane akty, będą podniecone zdjęciami, a 22% stwierdziło, że stworzyły one, że poczują się "docenione".Ankieta zawiera również mroczny element: 15% stwierdziło, że miało nadzieję wywołać strach u osób, które otrzymały zdjęcia, a 8% chciało, aby odbiorcy poczuli się zawstydzeni.

Oczywisty wniosek potwierdzają badania: mężczyźni, którzy wysyłają akty bez pytania kobiety, są bardziej narcystyczni i seksistowscy. Jest to ważna kwestia w społeczeństwie coraz bardziej pochłoniętym sekstingiem, pornografią zemsty i innymi formami seksualności - a wraz z nią nadużyciami - wirtualnymi. Warto pamiętać, że od końca ubiegłego roku wysyłanie niezamówionych aktów, jak równieżinne formy molestowania seksualnego są w Brazylii uznawane za przestępstwo.